„My chcemy Boga” – pod takim hasłem narodowcy ze stowarzyszenia Marsz Niepodległości będą maszerować 11 listopada w Warszawie. Ignacy Dudkiewicz – publicysta, redaktor działu „Wiara” w czasopiśmie „Kontakt. Magazyn nieuziemiony”, członek zarządu Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie rozprawia się z tym hasłem.

Mniejsza o patos ich hasła i plakatu. Ta stylistyka może się podobać lub nie, tak samo jak razić niektórych może nadużywanie haseł i symboli religijnych przez organizatorów nacjonalistycznego marszu. Większym problemem jest to, że nie da się pogodzić przekazu Ewangelii z okrzykami: „Śmierć wrogom ojczyzny!” czy „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę!”, „Polska cała tylko biała!”, „Polska dla Polaków!” oraz „Nie islamska, nie laicka, wielka Polska katolicka!”.

Hasła narodowców pokazują, że wśród ludzi i Polaków nie mieszczą się lewacy, ateiści, przedstawiciele innych wyznań oraz cudzoziemcy. Oraz, rzecz jasna, uchodźcy. A to oznacza po prostu, że nie mieści się wśród nich sam Bóg, którego podobno tak chcą uczestnicy marszu. (…) Pod sztandarami stoją ludzie, którzy powodują, że Bóg umiera z zimna przy samej granicy Unii Europejskiej, że mieszka na dworcu w Brześciu z czeczeńskimi kobietami i dziećmi, że odbija się od polskiej granicy, słysząc, że nie ma tu dla niego miejsca. Taki to katolicki kraj, w którym Chrystus z tych samych ust słyszy: „Precz!” i „My chcemy Boga!”.

Cały artykuł w osiemdziewięć