Wydawać by się mogło, że rzeź sześciu milionów Żydów, która dokonała się na oczach chrześcijańskiej Europy, a zwłaszcza polskiego społeczeństwa wstrząśnie sumieniami chrześcijan i wyrwie ich ze stanu samozadowolenia moralnego.  Wydawać by się mogło, że nieobecność Żydów w krajobrazie Europy wywoła niepokój moralny o wierność Ewangelii i pytanie o związek między prześladowaniem Żydów przez chrześcijan a „ostatecznym rozwiązaniem”.  /…/  Wydawać by się mogło, że zwłaszcza w Polsce, w narodzie, który przeżył gehennę podwójnej okupacji antysemityzm po drugiej wojnie światowej będzie nie do pomyślenia – przedstawiamy tekst Elżbiety Tracewicz, członkini OR.

Dlaczego takie właśnie pytanie?

 

Po raz pierwszy próbowałam odpowiedzieć na nie w 1991 roku w identycznie zatytułowanym artykule („Czy chrześcijanin może zrozumieć Shoah?”), opublikowanym w nowojorskim „Przeglądzie Polskim (piątkowy dodatek do „Nowego Dziennika”). Pracowałam wówczas przy zbieraniu dokumentacji aktów ocalenia. Moimi rozmówcami i korespondentami byli zarówno ludzie ocaleni z Zagłady jak i ich wybawcy, pochodzący z różnych krajów Europy. Ratownicy widzieli w ratowanych niewinne ofiary hitlerowskiego szaleństwa. Ratowanie uważali za swój obowiązek moralny. We wspomnianym artykule jednak zaledwie dotknęłam istoty chrześcijańskich wartości w kontekście dziejącej się na oczach chrześcijan Zagłady Żydów.

 

Było to spojrzenie człowieka jakgdyby z zewnątrz, kogoś, kto mimo swoich najszczerszych chęci nie był w stanie ogarnąć znaczenia Zagłady. Nie potrafiłam ująć w słowa wymiaru eschatologicznego Zagłady. Wiedziałam niewiele ponad to, że pojęcie Szoah pochodzi z Biblii hebrajskiej i oznacza Ofiarę Całopalną. Ponadto uważałam, że wymiarem eschatologicznym winni zajmować się teologowie, a nie psychologowie.

Dlaczego jest to ważne pytanie?

 

Może dlatego, że za wyjątkiem dokumentów wydanych przez dwóch papieży, Pawła VI i Jana Pawła II temat Szoah (niekoniecznie w takim dosłownie brzmieniu) nie doczekał się katolickiej refleksji teologicznej?[1] A także ze względu na coraz bardziej szerzący się w polskich publikacjach ksenofobizm i antysemityzm. Obecność antysemickich publikacji w polskiej prasie katolickiej (jedynie tej niskiego lotu, na szczęście, ale za to popularnej) jest rzeczą zdumiewającą, zwłaszcza w kraju, który jak żaden inny w świecie był świadkiem Zagłady niemalże wszystkich Żydów europejskich. Czyżby polscy katolicy niczego z Zagłady się nie nauczyli? Nie zauważyli, że Zagłada była efektem antysemityzmu? Czyżby pragnęli śmierci resztki polskich Żydów, którym udało się przeżyć?

 

Autorami owych pseudonaukowych antysemickich publikacji często są diecezjalni działacze, a wydawcami pism nierzadko katoliccy księża. Owe publikacje, żerujące na najniższych ludzkich instynktach: zawiści, nienawiści, chęci wywyższenia się, triumfaliźmie, chęci zdobycia popularności za wszelką cenę i ksenofobii są poczytne. Z powodzeniem zastępują kryminały w odcinkach lub opowieści o skandalach obyczajowych gwiazd estrady, których wszak nie wypada drukować w katolickim piśmie. Wielowiekowe doświadczenie nauczyło, że temat antysemityzmu opłaca się finansowo. Zawsze znajdą się chętni do czytania „antyżydowskich sensacji w odcinkach” pozwalając wydawcom bogacić się na nagonce na Żydów. Jest to ważny motyw zamieszczania antysemickich publikacji w pismach fundacji podpisujących się pod szlachetnymi celami takimi jak, na przykład, ratowanie nienarodzonego życia.[2] Obok chęci zysku autorzy antysemickich publikacji wykazują się brakiem moralnej odpowiedzialności za skutki głoszenia nasyconych nienawiścią poglądów. Robią wrażenie, jakby nie wiedzieli o Zagładzie Żydów. Ich celem wydaje się być nie tylko podjudzanie do antysemickiej czystki, ale wręcz szukanie fizycznej zemsty na Żydach za wydumane żydowskie „mordy rytualne”. W antysemickich publikacjach nikt nie troszczy się o zachowanie Przykazania miłości bliźniego w słowach, intencjach, okazywaniu miłosierdzia, prawdomówności.

Święć się Imię Twoje

 

Pogańskie areny cyrkowe z dzikimi zwierzętami rozszarpującymi chrześcijan, płonące ludzkie pochodnie i rozpięci na krzyżach męczennicy oskarżeni o spalenie Rzymu to odpowiedź Imperium Rzymskiego na odmowę powrotu chrześcijan do wyznawania pogańskich religii. Męczeństwo pierwszych chrześcijan było ofiarą, jaką złożyli Bogu z własnego życia. Zginęli za swoją wiarę w Jezusa, Syna Bożego posłanego na świat przez Jedynego Boga Ojca; Słowo Boże, które stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas” (Wj 34,6; J 1,14) Pamięć o ich męczeństwie przetrwała do dzisiaj. Uważani są za świętych. Kościół Katolicki wyniósł ich na ołtarze i wspomina ich w Liturgii.

 

Jozafat Kuncewicz (prawosławny) i Andrzej Bobola (katolik) zginęli za wiarę w jedność między prawosławiem i katolicyzmem. Na początku XX wieku niemalże doszczętnie wymordowano Ormian tylko dlatego, że byli chrześcijanami. W ostatnich dniach byliśmy świadkami pogromu chrześcijan w Afryce tylko dlatego, że byli chrześcijanami. Wszyscy oni złożyli Bogu ofiarę ze swego życia w obronie własnej religii i swojej wiary w Boga.

 

Każda religia ma swoich męczenników. Żydzi mają ich najwięcej. Byli oni obiektem najczęstszych ataków. Prześladowanie Żydów narastało od czasu umocnienia się chrześcijaństwa w Imperium Rzymskim. Zastąpiło ono niejako wcześniejsze prześladowanie chrześcijan przez pogan. Żydzi nie mieliby tylu milionów męczenników za wiarę, gdyby nie chrześcijanie, którzy na różnorakie sposoby prześladowali Żydów poczynając od szkalowania, poprzez palenie dobytku, wypędzanie, zmuszanie do zapierania się własnej wiary aż do mordowania w wymyślnych torturach włącznie i to na długo przed Hitlerem. Działo się tak, jakkolwiek z różnym nasileniem, we wszystkich chrześcijańskich krajach.

 

Opór Żydów wobec zmiany własnej religii sprawił, że na przestrzeni wieków antyjudaizm zamienił się w antysemityzm, czyli w przeświadczenie, że Żyd jest szkodliwy; także i dlatego, że korzystał z tego co „chrześcijańskie”. Żył w chrześcijańskim kraju. Oddychał tym samym powietrzem. Konsekwencje tego rozumowania znamy z historii. Żyd był zbędny, ale jego własność mogła przydać się innym. Należało zakazać mu posiadania ziemi, zamknąć w wydzielonej dzielnicy, odebrać mu dobytek. wygonić z kraju lub znaleźć powód do zabicia go czy spalenia na stosie. Musiał ubierać się inaczej niż chciał. Bronić się nie mógł, bo wszyscy byli przeciw niemu. Był sam sobie winny, bo nie wyrzekł się swojej religii i niezrozumiałych obrzędów, które na dodatek odprawiał po hebrajsku. Nie wiadomo co i do kogo mówił. Na pewno coś knuł. Stąd wielu spokojnie patrzyło, gdy Żydów wypędzano, linczowano, odbierano im własność, gdy ginęli na inkwizycyjnych stosach. Niejeden „chrześcijanin” myślał, że nie miałby nic przeciwko temu, gdyby ktoś znajomego mu „żydka” zabił, „bo i po co taki żyje?” Samemu nie chciałoby się brudzić rąk, myślał taki „chrześcijanin”, ale gdyby tak ktoś inny … to czemu nie?…

 

W swojej nienawiści do Żydów chrześciijanie posunęli się do utożsamiania Żydów z wcieleniem zła. Wierzono, że nawet przyjęcie chrztu przez Żyda nie jest w stanie zmienić jego złej natury.[3] W pierwszej połowie XX wieku krążył po Polsce pomysł przymusowego przesiedlenia wszystkich polskich Żydów na Madagaskar. Przedwojenne broszury i pisma katolickie (np. „Rycerz Niepokalanej” i „Mały Rycerz Niepokalanej”) nie wstydziły się zamieszczać antysemickich karykatur portretujących Żydów jako potwory o wyglądzie bajkowego szatana (na przyklad, z kopytem wystającym z buta).

Terror okupacyjny w Polsce

 

Rząd i armia opuściły Kraj. Obywatele polscy pozostali samotni wobec niemieckich i sowieckich najedźców, jak pasażerowie statku bez kapitana i załogi. Nie było komu pokierować ewentualnym oporem całego narodu[4]. Najeźdźcy zniszczyli inteligencję, zlikwidowali urzędników państwowych, w tym policję. Nie było komu chronić obywateli przed wszelkiego rodzaju hienami społecznymi, żerującymi na słabszych pod jakimkolwiek względem. Część polskiej żandarmerii (Granatowa Policja) zgodziła się na kolaborację z Niemcami i zapisała się niechlubną kartą w polskiej historii. Granatowi policjanci pomagali między innymi w wyłapywaniu ukrywających się Żydów. Zniszczono szkolnictwo wszystkich stopni, w zamierzeniu skazując Polaków na ograniczenie nauczania wyłącznie do nauki czytania i pisania. Wywieziono polski skarb narodowy, rozgrabiono i wywieziono do Związku Radzieckiego i Niemiec dzieła sztuki, pomniki i wszystko co dawało się wywieźć. Bombardowano miasta, palono wsie, wysiedlano całe regiony (Zamojszczyzna, Wielkopolska, Podlasie i Wileńszczyzna). Odbierano ludziom własność, rekwirowano żywność, zabierano nieruchomości.

 

Zmuszano ludzi do ucieczki, urządzano polowania na ludzi i pokazowe wieszania oraz rozstrzeliwania przypadkowo znajdujących się na ulicy ludzi lub wchodzono do domów i wyciągano ludzi z domów, wywożono do Katynia, Kozielska, na Syberię i do obozów koncentracyjnych bądź na przymusowe roboty do Niemiec. W Niemczech na wielu z nich prowadzono okaleczające eksperymenty „naukowe”.

 

Rodzicom „Aryjczykom” odbierano małe dzieci o niebieskich oczach i jasnych włosach i w bydlęcych wagonach wywożono do Niemiec na zniemczenie. Wiele z tych dzieci nie przeżyło podróży. Niektóre dzieci umarły zanim wyjechały z Warszawy, podczas wielodniowego postoju na bocznicy kolejowej. Te, które przeżyły wojnę nigdy nie wróciły do Polski i nie wiedzą, że są Polakami. Za ukrywanie lub udzielanie pomocy Żydom Gestapo rozstrzeliwało lub wieszało całe polskie rodziny często urządzając egzekucje w publicznych miejscach dla odstraszenia innych od chęci pomocy Żydom. W kilku wypadkach za ukrywanie Żydów hitlerowcy wymordowali wszystkich mieszkańców wsi, a wsie spalili.

 

W czasie hitlerowskiej okupacji zginęło w Polsce 3 miliony polskich obywateli nie-Żydów oraz 3 miliony polskich obywateli-Żydów. W stosunku do ogólnej liczby polskich obywateli zginął 1 na 10 Polaków nie-Żydów (10% populacji) oraz 9 na 10 Polaków-Żydów (90 % populacji). W sumie zginęło 6 milionów obywateli polskich łącznie. Oprócz 3 milionów polskich Żydów, na terenie Polski Niemcy zamordowali 3 miliony nie-polskich Żydów. Wśród Polaków nie będących Żydami na Zagładę skazani zostali wszyscy Romowie, a także chorzy psychicznie, upośledzeni umysłowo i fizyczni kalecy. Do niszczenia Polski i Polaków obok Niemców i Rosjan włączyli się Litwini[5] i Ukraińcy, którzy przy okazji okupacji, na drodze kolaboracji z Sowietami i / bądź Niemcami dążyli do stworzenia własnych państw włączając w ich granice polskie ziemie uznane przez nich za należące do nich. Ziemie te pozostały poza granicami powojennej Polski, z wyjątkiem regionu przemyskiego, który niektórzy Ukraińcy do dzisiaj nazywają „Zachodnią Ukrainą”[6].

 

Polacy jako naród nie mieliby szans na przetrwanie wojny, gdyby Niemcy nie zaczęły jej przegrywać. Piece krematoryjne wchłonęłyby wówczas kolejne miliony ofiar. Szał mordowania niewinnych ludzi nie miałby swego końca.

Ratowali siebie

 

Były w Polsce miejsca, które przetrwały wojnę ze stosunkowo niewielką ilością ruin i byli ludzie, być może większość, którzy w czasie okupacji żyli w pewnym sensie „normalnie”.[7] Mieli gdzie mieszkać, choć często w ciasnocie i mieli jakąś, choć byle jaką i za głodowe stawki robotę albo utrzymywali się z własnej ziemi. Ogromna większość spośród nich zajęta była wyłącznie własnym losem, starali się odciąć od grozy wokół i chronić własną rodzinę, ale nie za każdą cenę, gdyż nie kolaborowali z Niemcami i potępiali kolaborantów. Na ogół trzymali się z daleka od konspiracji, armii podziemnej i partyzantów,chociaż byli im przychylni, a postawieni w tak zwanej sytucji granicznej (gdy musieli dokonać ostatecznego wyboru) ryzykowali własnym życiem niejako bezwiednie. Byli religijni mniej lub bardziej i wierzyli w koniec wojny. Wobec losu Żydów byli bierni. Nie angażowali się w pomoc Żydom, gdyż mogło się to skończyć śmiercią całej rodziny, a ponadto o Żydach nie mieli dobrego zdania i choć im było Żydów żal pozostawiali ich własnemu losowi. Celem tych ludzi było przetrwanie, uniknięcie łapanki, wywózki i głodu. Podejmowali usilne starania stworzenia sobie życia zbliżonego do normalności. Nie wszystkim z nich udało się przeżyć.

 

Byli i tacy, którzy hodowali na sobie wszy zarażone tyfusem lub poddawali się innym hitlerowskim eksperymentom dla dodatkowego bochenka chleba tygodniowo – aby wyżywić własne dzieci – mieszkali razem ze zwierzętami „kątem” u innych, bo stracili wszystko we Lwowie, Wilnie czy Poznaniu. Mieli jednak jakąś szansę na przeżycie.

 

Czy strach był wystarczającym usprawiedliwieniem bierności chrześcijańskich społeczności wobec Zagłady Żydów? Także w krajach, w których Żydów było proporcjonalnie do reszty społeczeństwa znacznie mniej niż w Polsce? W Białymstoku czy Warszawie, choć proporcje w Warszawie były dla ukrycia trochę lepsze niż w Białymstoku[8] praktycznie nie było możliwe ukrycie wszystkich mieszkających i zwiezionych tam Żydów. Ale były i w Polsce miejsca, gdzie przy dobrej woli większości mieszkańców można było ukryć wszystkich lokalnych Żydów. A jednak do wyjątków należały takie miejscowości jak wieś Olsztyn k/ Częstochowy, gdzie ukrywano za ogólną wiedzą mieszkańców i przy czynnym wsparciu proboszcza 28 osób. W tej wsi nie było denuncjacji. Proboszcz tej parafii podczas okupacji w swoich homiliach mówił o konieczności ratowania życia ludzkiego za wszelką cenę.[9] Przykład tej wsi pokazuje, że postawa księży mogła mieć decydujący wpływ na gotowość parafian do podjęcia ryzyka ratowania Żydow.

Nienawiść

 

Byli i tacy, na tyle liczni, że zauważalni w każdej lokalnej społeczności, którzy kolaborowali z hitlerowcami, zwłaszcza gdy chodziło o wydawanie Żydów. Robili to albo z nienawiści do Żydów albo z zemsty za niedostateczny haracz, którego żądali od zidentyfikowanych Żydów, albo denuncjowali gdy już całkowicie ogołocili ofiarę z jej własności.[10] Bez skrupułów wydawali na śmierć osoby ukrywające Żydów. Często byli to sąsiedzi Żydów lub osób ich ukrywających. Byli i tacy, którzy nie tylko wyszukiwali Żydów do denuncjacji, ale i wykonywali na nich „wyroki”. Tak bywało we wsiach, do których Niemcy rzadko się zapuszczali z powodu złych dróg. Zdarzało się, że ci Polacy przychodzili do domu, w którym ktoś właśnie podawał jedzenie przed chwilą przybyłym, wygłodzonym, wędrującym po lasach Żydom. Zanim zgłodniali ludzie zdążyli cokolwiek zjeść „partyzanci” wywlekali ich i mordowali, także wówczas gdy wędrowcami były kobiety z małymi dziećmi. „Partyzanci” byli katolikami.[11]

Zostańcie z nami

 

Byli Polacy, którzy sami potrzebując pomocy podjęli się ratowania tych, którzy bez ich pomocy nie mieliby żadnych szans na ocalenie. Byli wsród nich tacy, którzy sami mieszkając „kątem” i głodując podjęli się ukrywania Żydów. Byli też inni, siłą rzeczy nieliczni, którzy dokonali rzeczy najbardziej nieprawdopodobnej. Jako osoby zatrudnione i mieszkające w domach okupowanych przez Niemców i uważane przez Polaków za kolaborantów ukrywały (bez wiedzy Niemców, rzecz jasna) Żydów w tych domach. Po wojnie osoby te musiały uciekać z Polski, podwójnie zagrożone, jako niemieccy „kolaboranci” oraz z lęku przed prześladowaniami za ratowanie Żydów. Taką niezwykłą osobą okazała się 20-letnia Irena Opdyke (nazwisko po mężu – Holendrze).[12] Osobą obecnie powszechnie już w Polsce znaną z uratowania (wraz z zespołem swoich współpracowników) 2500 dzieci z warszawskiego getta była Irena Sendler (nazwisko po mężu), która przez długie lata pozostawała nieznana w Polsce i musiała ukrywać swoją akcję ratowania dzieci z getta. Ratowanie Żydów w czasie okupacji było po wojnie niemile widziane zarówno przez komunistyczny rząd jak i przez część zwykłych polskich obywateli.

 

Polska ma najwyższą liczbę osób (6136; dane za Wikipedia) odznaczonych przez Izrael Medalem „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” za ratowanie Żydów od Zagłady. Medali byłoby więcej, gdyby wszystkie relacje o ratowaniu mogły być potwierdzone przez świadków. Często udokumentowanie ratowania było dla Polaków trudniejsze niż dla innych narodowości ze względu na konieczność znacznie większej niż gdzie indziej konspiracji i trudniejszy dostęp do ratowników w czasach komunizmu. Wielu nie dożyło upadku komunizmu. Często ratowano przypadkowo spotkane, nieznane sobie wcześniej osoby, stąd trudności w podaniu danych osób ratujących bądź ratowanych. Czynnikami utrudniającymi zidentyfikowanie wszystkich ratujących był stosunkowo wysoki (dane szacunkowe) w porównaniu z innymi krajami Europy wskaźnik śmiertelności wśród ratowników (denuncjacje) oraz ratowanie dzieci, które następnie wyjechały do Izraela i całkowicie straciły kontakt ze swoimi opiekunami (nie pamiętały adresów ani nazwisk). Czasami zgłaszano jedną osobę ratującą – tę zapamiętaną najlepiej, gdy faktycznie ratujących było kilka osób. W wielu przypadkach pomoc była czasowa, to znaczy, zakończyła się przed końcem wojny, gdyż ludzie, którym pomagano musieli opuścić kryjówkę (zwykle z względów bezpieczeństwa – denuncjacja lub szantaż) i zginęli w czasie łapanki lub kolejnej denuncjacji. Ważnym czynnikiem utrudniającym identyfikację wszystkich polskich ratowników była powojenna zmiana granic Polski i migracje ludności na Ziemie Zachodnie. Po wojnie dotarcie do osób ratujących stało się dla uratowanych praktycznie niemożliwe. Nie było bowiem wiadomo, czy ratujący pozostali na dawnych wschodnich rubieżach Polski, wyjechali na tereny w obecnych granicach Polski (a jeśli tak to gdzie) czy wyemigrowali na Zachód. Czasami pomoc była kierowana anonimowo, na przykład gdy rzucano żywność idącej kolumnie lub dawano ją przekradającym się na „aryjską” stronę dzieciom z getta. Nawet taka jednorazowa pomoc, której nikt przecież nie rejestrował niekiedy kończyła się śmiercią osoby pomagajacej.

Ratowanie Żydów poza Polską

 

W Belgii, Czechach, Francji, Grecji, Holandii, Litwie, Łotwie, Węgrzech czy Włoszech, a także w wielu innych krajach Europy ratowanie Żydów było znacznie łatwiejsze niż w Polsce. Przede wszystkim ze względu na lepsze dla ratowania proporcje, ale także dlatego, że terror okupacyjny był w nich znacznie słabszy. Ich podbite narody w mniejszym stopniu niż Polacy były narażone na eksterminację i nie uważane przez najeźdzców za „podludzi”. Zniszczenia wojenne były znacznie mniejsze niż w Polsce, a kraje miały jednego, a nie dwóch najeźdzców. Wszyscy Żydzi w tych krajach nie nosili odmiennego od reszty obywateli stroju i mówili językiem tego kraju. Znacznie mniejsze społeczności żydowskie tych krajów w proporcji do reszty społeczeństwa można było uratować niemalże w całości. A jednak społeczeństwa tych krajów zrobiły bardzo niewiele dla ratowania Żydów. Więcej, często władze poszczególnych miast w tych krajach współpracowały z Gestapo w wyłapywaniu Żydow i odstawianiu ich do transportów. Jedynym okupowanym przez Niemcy krajem, który ukrył przed hitlerowcami niemalże wszystkich spośród swoich 7500 żydowskich obywateli byla Dania. Ukrycia dokonano w ciągu 24 godzin. W ratowanie duńskich Żydów zaangażowany był duński rząd.

 

Drugie miejsce po Polsce co do liczby przyznanych medali „Sprawiedliwy…” zajmuje Holandia (4947 osób). Jest to liczba stosunkowo wysoka, jeśli się weźmie pod uwagę obszar kraju i jego populację. Wojnę (która trwała znacznie krócej niż w Polsce co dawało większe szanse na przetrwanie) przeżyło 20% holenderskich Żydów. W pozostałych krajach liczby uzyskanych medali są znacznie niższe. Były też przypadki ratowania Żydów w Niemczech (480 medali „Sprawiedliwy…”).

Budowanie Bożego Królestwa a Zagłada Żydów

 

Chrześcijanie zobowiązani przez Ewangelię do miłości bliźniego i niesienia pomocy prześladowanym (Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie) mieli moralny obowiązek ratowania Żydów. Bierność Europy wobec Zagłady była dowodem, że chrześcijanie w przeważającej większości nie potrafili spojrzeć na Zagładę Żydów poprzez pryzmat Ewangelii i całej Biblii. Słowa Króla z ewangelicznego opisu Sądu Ostatecznego utraciły dla nich swoją moc: „Wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili”, powie Król do „tych po Jego prawej stronie”. „Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: „Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny /…/”. „Wówczas zapytają i ci: ”Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?” Wtedy odpowie im: „Zaprawdę powiadam wam: wszystko czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili” (Mt. 25: 40, 41, 44-45).

 

Postępowanie kościołów chrześcijańskich wobec innowierców, poczynając od wczesnego Średniowiecza do czasów nowożytnych włącznie, często tłumaczy się ogólnym prymitywizmem cywilizacyjnym ludzi czasów wojen krzyżowych, inkwizycji czy carskich kozaków. Uwieńczeniem blisko dwutysiącletniego prześladowania była planowa Zagłada wszystkich Żydów („ostateczne rozwiązanie”) nie w czasach „prymitywizmu”, ale w czasach cywilizacyjnego rozkwitu Europy. Hitler mógł liczyć na chrześcijan, że w obronie Żydów nie wystawią przeciw niemu zbrojnych armii i nie wypowiedzą mu wojny. I nie pomylił się. Szatańska myśl zgładzenia całego narodu narodziła się w kraju uważanym za wysoko rozwinięty kulturowo, w narodzie, który dał światu wielu muzyków i poetów, w narodzie, w którym powstała kolęda „Cicha noc”. Śpiewali ją też hitlerowcy w okupowanej Warszawie, przed i po Zagładzie Getta. Co stało się z ich chrześcijaństwem do którego w ten sposób przyznawali się w okupowanych krajach? Jaką drogę duchowego rozkładu przebyli od czasów gdy jako cywile uczestniczyli w obrzędach liturgicznych Wielkiego Piątku do czasu gdy stali się oprawcami niewinnych ludzi w podbitych krajach?

 

Co stało się z chrześcijaństwem tych, którzy w Wielki Piątek obojętnie lub może z zadowoleniem („Hitler powinien dostać medal, bo zrobił nam przecinkę”) patrzyli na dogorywające Getto Warszawy? Ile i jakie miejsce w myślach warszawskich katolików uczestniczących w kwietniu 1943 roku w Wielkopiątkowych obrzędach Męki Pańskiej zajęła męka dopalących się w tym czasie ciał ostatnich mieszkańców Getta Warszawy? Czy w sercach modlących się wówczas chrześcijan było miejsce i na tę mękę? A może myśleli, że tych dogorywających w płomieniach spotkała słuszna kara za śmierć Tego, Którego pamiątkę Śmierci właśnie obchodzili? O co w tym dniu modlili się dla Żydów w ramach Powszechnej Modlitwy Kościoła na Wielki Piątek?

 

W Polsce nawet gdyby cała społeczność chrześcijańska poświęciła się ratowaniu Żydów i tak nie udałoby się ich wszystkich uratować. Choć na pewno znacznie więcej Żydów polskich przeżyłoby Zagładę gdyby nie bierność ogromnej większości polskich chrześcijan. Można by się zastanawiać, do jakiego stopnia obojętność lub bierność wobec Zagłady czy wręcz nienawiść wobec mordowanych Żydów była wynikiem wychowania się na antysemickiej katolickiej literaturze, takiej jak przedwojenny „Rycerz Niepokalanej”. W Polsce obojętność chrześcijan wobec Zagłady często próbuje się wyjaśnić tak zwanym syndromem śmierci. Nim usiłuje się tłumaczyć mordowanie polskich Żydów przez garść polskich chrześcijan zarówno w czasie wojny jak i po zakończeniu działań wojennych. Podłoże tych mordów miało character bądź rabunkowy bądź nienawiści religijnej.[13]

Beztroska wobec pamięci o Zagładzie

 

Wydawać by się mogło, że rzeź sześciu milionów Żydów, która dokonała się na oczach chrześcijańskiej Europy, a zwłaszcza polskiego społeczeństwa wstrząśnie sumieniami chrześcijan i wyrwie ich ze stanu samozadowolenia moralnego. Wydawać by się mogło, że nieobecność Żydów w krajobrazie Europy wywoła niepokój moralny o wierność Ewangelii i pytanie o związek między prześladowniem Żydów przez chrześcijan a „ostatecznym rozwiązaniem”. Wydawać by się mogło, że cała Europa podejmie starania, aby „Nigdy Więcej!” było czymś więcej niż sloganem. Wydawać by się mogło, że cała Europa zagwarantuje resztce Żydów europejskich wolność od antysemityzmu w życiu publicznym swoich krajów, z Polską włącznie. Oraz, że Kościoły zrewidują swoje stanowisko wobec Żydów, aby nigdy w przyszłości nie stać się źródłem antysemityzmu, antyjudaizmu i wszelkiej nienawiści etnicznej. Wydawać by się mogło, że zwłaszcza w Polsce, w narodzie, który przeżył gehennę podwójnej okupacji antysemityzm po drugiej wojnie światowej będzie nie do pomyślenia.

 

Tymczasem analizy socjologiczne i psychologiczne wskazują, że antysemityzm jest zjawiskiem częstym wśród Polaków, a nastawienie większości polskich chrześcijan do Żydów niewiele się zmieniło w porównaniu z okresem przedwojennym. Zjawisko jest socjologicznym ewenementem i spotyka sie z zainteresowaniem zagranicznych naukowców.[14] Jeśli w sytuacji niemalże całkowitego braku Żydów w Polsce mają miejsce antysemickie demonstracje, niszczenie żydowskich cmentarzy (przykład cmentarza na Bródnie), malowanie swastyk na pomnikach (przykład pomnika w Krakowie) i synagogach (przykład synagogi we Wrocławiu) to można sobie niestety wyobrazić co działoby się obecnie w Polsce, gdyby Żydów było w niej tyle co przed wojną.

 

Współcześnie protesty przeciwko rozprzestrzenianiu antysemickich treści i obrażaniu uczuć Żydów w polskich publikacjach i publicznych miejscach często nie spotykają się z należytą reakcją ze strony władz kościelnych[15] i polskiego sądownictwa (na przykład, sprawa kobiety z plakatem o treści antyjudaistycznej i antysemickiej). Polskie prawo zakazujące obrażania uczuć religijnych nie jest egzekwowane wobec osób obrażających uczucia religijne Żydów. Nikt nie musi przepraszać za pisanie w swoich artykułach o „syjonistycznych przestępcach”.[16] Nie zabrania się wyśmiewania się na forach internetowych z modlitewnego stroju Żydów czy ich wiary religijnej. Popularne internetowe serwisy informacyjne (na przykład, Interia) nie blokują obraźliwych dla Żydów komentarzy czytelników. Żałosne, że po 20 latach od upadku komunizmu polskie prawodawstwo nie zdobyło się na wprowadzenie środków gwarantujących równe prawa wszystkim polskim obywatelom. Przerażające, że niektórzy Polacy ze statusem naukowym publicznie szczycą się swoją nienawiścią rasową i religijną oskarżając Żydów o „mordy rytualne”. Żałosne, że prawnicy tak lekko sobie ważą publiczne antysemickie i obrażające uczucia religijne Żydów oświadczenia, takie jak „talmudyczne manipulacje” nazywając je „mało szkodliwymi społecznie”.[17]

 

Przed wojną za równie mało szkodliwe społecznie uważano wywracanie żydowskich straganów i wozów obwoźnych sprzedawców, rozbijanie szyb w żydowskich sklepikach. Gdyby obecnie Żydzi mieli swoje stragany na ulicach polskich miast czy polskie prawo obroniłoby je przed wandalami? Widzieliśmy co w okolicach Warszawy zrobiono ze straganami Azjatów jesienią 2009 roku.

 

Polskie prawo wymaga zmian w zakresie egzekwowania jego przepisów o stosunku do mniejszości społecznych i religijnych oraz stosowania sankcji prawnych bez taryfy ulgowej wobec każdej jednostki naruszającej to prawo. Jedynie bezwzględne ściganie antysemityzmu i dyskryminacji grup mniejszościowych (podobne ściganiu i piętnowaniu działalności faszystowskiej w Polsce) może zapewnić równe prawa i bezpieczeństwo wszystkim obywatelom Polski i wszystkim, których stopa (jak ładnie określiła to Konstytucja 3 Maja) stanęła na polskiej ziemi.[18] Stosunek Polaków do Żydów i innych mniejszości jest wizytówką Polski wobec demokratycznego świata czy tego chcemy czy nie.

Antysemityzm we współczesnych kościołach chrześcijańskich

 

Druga wojna światowa niewiele zmieniła w nastawieniu chrześcijan do Żydów. Wbrew twierdzeniom niektórych antysemityzm we współczesnych krajach chrześcijańskich nie jest zjawiskiem marginalnym, jakkolwiek jego natężenie jest różne w różnych krajach. Kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej jest on nadal obecny w kościołach chrześcijańskich różnych wyznań: w liturgii tych kościołów, w popularnej chrześcijańskiej literaturze, w homiliach. Żydów nadal używa się jako straszaków wobec wyborców. Paradoksalnie, często zdarza się, że antysemici nie są świadomi własnego antysemityzmu. Wydaje się im, że są „obiektywni”.

 

W latach pięćdziesiątych XX wieku, w Caracas (Argentyna) popularny był zwyczaj bicia żydowskich dzieci w Wielki Piątek. Katoliccy chłopcy łapali żydowskie dziecko, wlekli je przed kościół i tam tłukli do woli „za karę za zabicie Pana Jezusa”. Może rodzice tych katolickich dzieci mówili w podobny sposób (jako o karze) o Zagładzie Żydów w Europie? Żydowskim dzieciom z Argentyny Wielki Piątek kojarzył się z koniecznością męczeństwa za swoją wiarę. Na pewno wiedziały co zrobiono z Żydami w Europie. Wiele z nich miało tam przed wojną swoje rodziny, a na cmentarzach Warszawy i innych europejskich miast były groby ich dziadków i pradziadków. Chłopcy po Bar Micwie traktowali Wielkopiątkowe pobicie przez katolickie dzieci jako wezwanie do dania świadectwa własnej wierności Bogu i Przykazaniu miłości Boga ponad wszystko. Dzieci żydowskie bały się Wielkiego Piątku.[19] Wypada dodać, że rodzice tych żydowskich dzieci byli uciekinierami z Europy. Uciekli stamtąd w latach nasilania się antysemityzmu w Europie przed wybuchem drugiej wojny światowej…

 

Szczególnie bolesną sprawą jest antysemityzm w polskich kościołach katolickich. Duchowni niektórych parafii mówią o Żydach i judaizmie tak, jakby nie było Deklaracji Soborowej Nostra Aetate, papieża Jana Pawła II i jego protestów przeciw antysemityzmowi. Antysemityzm obecny w niektórych polskich publikacjach kościelnych wskazuje, że ich autorzy nie chcą znać nauki Jana Pawła II na temat Żydów i judaizmu i nie liczą się z jego nauczniem. Papież Jan Pawel II publicznie wyznał winę Kościoła Katolickiego wobec Żydów i obecność antysemityzmu we współczesnym Kościele oraz wyraził swoje uczucie wstydu z tego powodu. Uczynił to w Jerozolimie w marcu 2000 roku. Uznał antysemityzm za grzech. Prosił Boga o wybaczenie Kościołowi krzywd wyrządzonych Żydom. W czasie modlitewnego skupienia w Muzeum Jad Waszem obiecał uczynić wszystko co w jego mocy, aby usunąć antysemityzm z kościołów. Pozostał „głosem wołającego na pustyni” (Iz. 40,3; J 1,3). Niewielu zdecydowało się pójść śladami jego przemyśleń i przemodleń.

 

W porzadku natury, jako Człowiek, Jezus z Nazaretu był Żydem. Urodził się z Matki Żydówki. Został obrzezany w 8 dniu życia. Przyniesiony do Świątyni w 40 dni po narodzeniu został ofiarowny Bogu jak każde pierworodne dziecko żydowskie i ofiarą z gołębi wykupiony od obowiązku pozostania na świątynnej służbie zgodnie z Prawem religijnym Izraela. W wieku 12 lat stał się Bar Micwa czyli Synem Przykazań. Stąd Jego pobyt w Światyni w wieku 12 lat i rozmowy z mędrcami, o których wspomina Ewangelia. Jako wierny Syn Przymierza Jezus z Nazaretu zachowywał nakazane Prawem posty, zachowywał Szabat (to Jego uczniowie łuskali kłosy w Szabat, ale nie On), trzy razy w roku szedł z Galilei do Świątyni w Jerozolimie, uczęszczał do synagogi w Szabat i jak każdy Żyd czytał w niej głośno fragmenty Tory (Pięcioksiągu Mojżesza), nie jadł wieprzowiny, sprawował liturgię Paschy, uczył swoich uczniów ducha Bożych Przykazań, za najważniejsze z nich uważał Przykazanie miłości Boga całym sobą, a jako „zaraz drugie” Przykazanie miłości bliźniego jak siebie samego. Mówił, że na tych dwóch Przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy. Uczył tym samym zachowywać Prawo i naukę Proroków. Obydwa Przykazania są zapisane w Torze. Każdy religijny Żyd jest zobowiązany do zachowywania Prawa i Proroków.

Przymierze Boga i Żydów widziane oczami chrześcijan

 

Chrześcijanie jako ogół wierzą, że misja zbawcza Żydów zakończyła się wraz z przyjściem na świat Mesjasza. Po Jego Śmierci, według większości chrześcijan Obecność Boża opuściła Żydów. Ich dotychczasowe „miejsce” wybranego i umiłowanego przez Boga ludu zajęli chrześcijanie. Ponieważ Żydzi są odmiennego zdania na ten temat warto przyjrzeć się dokładniej tekstowi zawarcia Przymierza Boga z ludem Izraela.

 

Księga Powtórzonego Prawa (26, 17-19)[20] jednoznacznie stwierdza fakt zawarcia Przymierza między Bogiem i Żydami, na mocy którego Żydzi stają się ludem wybranym. Starożytny tekst hebrajski, ze względu na swoją strukturę gramatyczną często dopuszcza więcej niż jedną interpretację znaczeniową słowa. Tłumacze z hebrajskiego stają wówczas przed decyzją wyboru pomiędzy kilkoma możliwymi interpretacjami znaczeniowymi tłumaczonego słowa. Przedstawione w Przypisie 20 trzy różne przekłady tego samego tekstu ukazują znamienne różnice interpretacyjne ich tłumaczy. Pierwsze tłumaczenie jest obowiązujące dla Konserwatywnego oraz Reformowanego judaizmu w USA, drugie zawiera wstawione w tekst tłumaczenia charakterystyczne komentarze (wykropkowane przeze mnie) i zwroty narzucające jednoznaczną interpretację tekstu charakterystyczną dla niektórych odłamów ortodoksyjnego judaizmu, a trzecie jest katolickim przekładem.

 

Rozbieżności w żydowskim i katolickim przekładzie tekstu ujawniają różnice pomiędzy katolikami i Żydami w rozumieniu misji Żydów w historii zbawienia świata. Katolicki przekład sugeruje, że wybranie ludu Bożego było warunkowe, że Bóg przyrzekł uznać go za lud święty i drogocenny w Jego oczach pod warunkiem, że Żydzi będą zachowywać Jego Przykazania i strzec Bożych Dróg. Taki przekład jest zgodny z powszechnie panującą wśród chrześcijan opinią, że Żydzi przestali być umiłowanym ludem Bożym, ponieważ nie zachowywali Bożych Przykazań. Według chrześcijan Bóg wybrał w to miejsce nowy lud jako święty i kapłański, odkupiony Paschalną Ofiarą Jezusa. Jest nim Lud Nowego Przymierza, czyli chrześcijanie.[21]

 

Konsekwencją takiego rozumowania jest przeświadczenie, że Żydzi zostali przez Boga wyłączeni z historii zbawienia i że Bóg wyrzekł się Swego raz umiłowanego i drogocennego ludu. Tym samym Żydzi stali się zbędni wśród narodów. Nie ma dla nich miejsca wśród chrześcijań. Zaczną się ponownie liczyć w historii zbawienia jeśli przestaną być Żydami i staną się chrześcijanami. Póki co, niech tam sobie gdzieś żyją, byle z dala od chrześcijan.

Przymierze Boga i Żydów widziane oczami Żydów

 

Tłumaczenie żydowskie zamieszczonego w Przypisie 20 fragmentu Księgi Powtórzonego Prawa, zwłaszcza bardziej powściągliwe w słowach wspólne tłumaczenie konserwatywnych i reformowanych Synagog amerykańskich wyakcentowuje myśl, że Żydzi są dla Boga ludem świętym i wybranym ponieważ On tak chce i On jest gwarantem zachowywania przez Żydów danych im Przykazań i pozostania na Jego Drogach. Oznacza to, że chociaż Żydzi przyrzekli Mu miłość i wierność, On jest Tym, Który sprawia, że są w stanie Go kochać. Lud wybrany jest Jego drogocenną, szczególną własnością. Jest Bogiem zazdrosnym o ludzkie serce i domaga się od Żyda pierwszego miejsca w jego życiu. On jest Panem. „Ja Pan, Bóg Twój (Ani Adonaj Elohejnu). Nie będziesz miał innych bogów przede Mną”. Domaga się od Żyda pokornego chodzenia w Jego Obecności.

 

Żyd jest zobowiązany do wierności Objawieniu na Synaju i Przymierzom zawartym przez Mojżesza. Przymierze wybrania ma charakter wieczysty i obejmuje wszystkie pokolenia Żydów. Lud wybrany pozostaje świętym i umiłowanym ludem Bożym mimo okazjonalnego odstępstwa od Przykazań. Jest to możliwe, bo gwarantem jest wierność Boga, Który przyzywa Swój lud z powrotem za każdym razem, gdy ten zboczy z Drogi Przykazań. On sprawia, że lud Boży i każdy pojedynczy człowiek wraca do Niego. On przebacza grzechy i przywołuje do Siebie człowieka, daje łaskę nawrócenia (Teszuwah) i „mówi, wracajcie synowie ludzcy i wracają”, bo jest Panem życia i śmierci. On płonie gniewem na krzywdę wdów i sierot, „bo jest pełen Miłosierdzia”. On posyła Proroków do Swego ludu. On uczestniczy w dziejach Swego ludu, za dobre wynagradza a za złe karze. Jest w radościach i cierpieniu Swego ludu z pokolenia na pokolenie, po wsze czasy. Konsekwentnie, oznacza to, że był Obecny wśród Żydów w czasach Zagłady i uczestniczył w ich Szoah dzieląc z nimi ich los.

Zagłada widziana oczami Żydów

 

Żydzi widzą Zagładę jako śmierć zadaną im za przynależność do ludu wybranego, któremu Bóg objawił Imię na Synaju. Była to śmierć za dochowanie Przymierza z Bogiem i wierne przekazywanie nauki Mojżesza następnym pokoleniom. Doskonałe wykonanie Zagłady, wymordowanie wszystkich bez wyjątku Żydów, z niemowlętami włącznie oznaczałoby ustanie świadectwa Bożemu Objawieniu na Synaju, świadectwa Jedyności Boga i Jedynego Imienia (Adonaj Ehad Uszemo Ehad). Zabrakłoby świadków Dekalogu w jego pełnym brzmieniu[22] i objawionej Mojżeszowi Bożej Drogi życia (często nazywanej Prawem) w takiej formie w jakiej zapisano Ją w Torze (Pięcioksiągu). Zabrakłoby świadków tego co dokonało się między Bogiem i Żydami na przestrzeni dziejów. Konsekwencją byłoby umniejszenie Bożej Obecności (Szekinah) w świecie.

 

Bóg wybrał Żydów i zobowiązał do bycia Jego świadkami wśród narodów przyrzekając im Swoją Obecność pośród nich. Z tego powodu w oczach Żydów Zagłada była uderzeniem w samego Boga, a dla mordowanej ofiary ostatnim i najdoskonalszym wyznaniem wiary, Całopalną Ofiarą uświęcającą Imię Boga.

 

Wiara w uświęcenie Imienia Boga przez śmierć Żyda w obronie własnej wiary, bądź z powodu, że jest Żydem, czy też w obronie innych Żydow, bądź zgoda na śmierć w sytuacji bycia zmuszanym do porzucenia własnej religii została spisana przez Majmonidesa, żydowskiego filozofa z XI wieku. Jego „Trzy drogi uświęcenia Imienia Boga” umieszczono na ścianie Muzeum Jad Waszem w Jerozolimie jako komentarz do śmierci sześciu milionów żydowskich ofiar hitleryzmu.

 

W stosunku do Zagłady sześciu milionów Żydzi używają terminu Ofiara Całopalna (Szoah). Słowo to „wymyślili” Żydzi w czasach gdy powstawała Biblia. Ofiarą Całopalną Żydzi określają doszczętne spalenie ofiarnego baranka. W czasach składania w Świątyni ofiar ze zwierząt krwią wcześniej pobłogosławionego i następnie zabitego baranka kapłan skrapiał ołtarz. Następnie umieszczał baranka na palącym się ogniu. Palący się baranek pozostawał na ołtarzu przez całą noc, a pod nim nieustannie płonął ogień, aż do zamienienia całej ofiary w dym i rozpłynięcia się dymu. Po całkowitym strawieniu ofiary przez ogień następnego dnia rano kapłan usuwał z ołtarza popiół ofiary i wysypywał obok ołtarza. Palący się ogień nigdy nie mógł wygasnąć. Podtrzymywano go dzień i noc dorzucając drew. Codziennie spalano kolejnego baranka, tak aby ofiara trwała nieprzerwanie. Dodatkowo, Ofiarę Całopalną składano przy szczególnie ważnych okazjach, na przykład, przy wyświęcaniu kapłanów (Księga Kapłańska 6, 1-6; 8, 18-21).

 

Żydzi jako autorzy słowa Szoah mają prawo używania go zgodnie z nadaną mu przez Biblię treścią. Nikt nie ma prawa kwestionować ich prawo do używania tego terminu w takim właśnie znaczeniu.

Dosłowność Szoah w Zagładzie Żydów

 

Spośród wielu obrazów Zagłady dwa zwłaszcza zawsze stają mi się przed oczami na dżwięk słowa Szoah. Powstały one pod wpływem czytania listów napisanych w 1989 r. przez świadków Zagłady w odpowiedzi na mój apel zamieszczony wówczas w „Gazecie Wyborczej” („Pamięć o moralnej odwadze”). Autor pierwszego z listów był świadkiem spalenia Żydów w stodole. Widział stojące w płomieniach ludzkie słupy ognia. Stodoła paliła się wraz z ludźmi. Byli i tacy Polacy, którzy pomagali Niemcom przy wpędzaniu kolejnych Żydów do stodoły.

 

I drugi obraz, z innego listu. W mroźny, zimowy dzień, w niekończącym się szeregu autobusów z otwartymi oknami przywieziono do Wielkopolski Żydów z Holandii lub Belgii. Matki tuliły w ramionach skostniałe dzieci. Autobusy stały w szeregu dwa czy trzy dni czekając na swoją kolejkę. Gdy nadchodziła ich kolej, Żydów rozbierano z odzieży i wrzucano/ wpędzano do jednej z dwu palących się synagog (wcześniej podpalonych przez Niemców). Oprawcy śmieli się, że teraz pasażerowie autobusów będą mogli się dobrze ogrzać. Zdarzenie opisał 8-letni wówczas chłopiec, który usiłował wrzucać do autobusów gorące kartofle. Jedna z matek siedzących w autobusie w podzięce wydrapała na zamarzniętej szybie serduszko.

 

Przy tych obrazach nawet Lamentacje Jeremiasza bledną. Czyż śmierć tych ludzi w płomieniach, z dziećmi na rękach i w domu modlitwy nie może być nazwana Ofiarą Całopalną? Jeśli zabity i doszczętnie spalony baranek ofiarny miał prawo być nazywany Ofiarą Całopalną (Szoah) miłą Bogu, to o ileż bardziej Żydzi spaleni na popiół w krematoriach. Jakim słowem, zdaniem sceptyków kwestionujących prawo do używania terminu Szoah wobec Zagłady mieliby Żydzi określić śmierć tych ludzi, aby oddać istotę ich męczeństwa. Ludzi, którzy w ostatnim momencie ich życia zgodnie z nakazem swojej religii mówili: „Słuchaj Izraelu, Pan mój jest naszym Bogiem, Pan mój Jedyny”.[23]

Cierpiący sługa Boży

 

W czasie swojej pierwszej pielgrzymki do Polski w czerwcu 1979 roku Papież klęcząc w Oświęcimiu przed tablicą w języku hebrajskim upamiętniającą pomordowanych Żydów powiedział: „Synowie i Córki Narodu, który pierwszy usłyszał Boże Przykazanie ‘Nie zabijaj’…”. Synowie i Córki tego Narodu stali się ofiarami straszliwego ludobójstwa tylko dlatego, że byli Żydami (przywołane z pamięci). Ogrom cierpień Żydów w okresie Zagłady, „otchłań kaźni” (jak określił to papież Jan Paweł II w swoim przemówieniu w Jad Waszem w marcu 2000 r.) przez którą przeszli przywodzi na myśl opis cierpień sługi Bożego z 53 rozdziału Księgi Proroka Izajasza. Podobne wrażenie odnosi się czytając relacje ocalonych z Zagłady, na przykład w „Dzieciach Syjonu” H. Grynberga.[24] Rozdzał 53 Księgi Izajasza i psalmy o cierpiącym słudze Bożym chrześcijanie z reguły traktują wyłącznie jako przepowiednię Męki i Śmierci Jezusa z Nazaretu. Żydzi odnoszą te teksty do każdego, kto „w nagrodę” za służbę Bogu staje się pośmiewiskiem dla narodów i wzgardą pospólstwa, podeptany jak robak i fizycznie unicestwiony.

 

Ograniczenie opisu z 53 rozdziału Księgi Izajasza do Męki i Śmierci Jezusa z Nazaretu przy równoczesnym przypisywaniu Żydom nie tylko zbiorowej, ale i podlegającej dziedziczeniu odpowiedzialności za Jego Śmierć pośrednio przyczyniło się do biernej postawy wielu chrześcijan wobec Zagłady. W znacznym stopniu utrudniło ono chrześcijanom dostrzeżenie cierpiącego sługi Bożego w ludziach skazanych na śmierć za sam fakt bycia Żydem.

Czy przeciętny chrześcijanin może zrozumieć Szoah?

 

Umysł ludzki nie jest w stanie ogarnąć ogromu cierpienia Żydów w czasie Zagłady. Serce jest za małe, aby móc wczuć się w przeżycia ofiar. Człowiekowi o normalnej wrażliwości łzy z oczu wyciska widok (na zdjęciu, a co dopiero w rzeczywistości) skazanego na śmierć małego dziecka, z uniesionymi w górę rączkami, stojącego bosymi nóżkami na śniegu. W Zagładzie zginęło półtora miliona żydowskich dzieci. Obok nich miliony dorosłych, których cierpienie jest także nie do ogarnięcia, ani umysłem ani sercem. Skąd więc wzięło się wśród chrześcijan tyle obojętności wobec cierpienia Żydów? Gdzie zapodziała się chrześcijańska miłość bliźniego u tych, którzy obecnie szerzą nienawiść do Żydów w Polsce? Czym jest chrześcijańskie sumienie tych Polaków, którzy wobec Szoah 6 milionów niewinnych osób zamordowanych na polskiej ziemi nadal szczują na Żydów, uczą nienawiści do Żydów pod płaszczykiem obrony Polski i chrześcijaństwa przed „Syjonistami”, publikują antysemickie artykuły, drwią sobie ze śmierci w krematoriach i opowiadają na towarzyskich przyjęciach „kawały” o Żydach idących do komór gazowych. Co musiałoby stać się z tymi antysemitami, aby zechcieli uznać najprostszą chrześcijańską prawdę, że Żyd jest ich bliźnim, którego mają obowiązek kochać jak samych siebie? I że z tej prawdy będą rozliczani przez Boga.

 

Czy chrześcijanin może zrozumieć Szoah Żydów? Pierwszym etapem jest uświadomienie sobie straszliwej rany, jaką chrześcijanie zadali Żydom nie tylko przez prześladowanie ich przez dwa tysiąclecia jako odpowiedzialnych za śmierć Jezusa z Nazaretu, ale także przez szerzenie oszczerczych informacji o wierze, zwyczajach i modlitwach Żydów. Chrześcijanie wydawali się nie dostrzegać, że Bóg Żydów jest ich Bogiem.

 

Chrześcijanie na ogół wykazują się całkowitą ignorancją co do znajomości żydowskiej koncepcji Boga i żydowskich modlitw. Na przykład, chrześcijanie jako ogół wierzą, że nazywanie Boga Ojcem jest wyłączną postawą chrześcijaństwa wobec Boga. Nie wiedzą natomiast, że najstarsze teksty modlitw synagogalnych od trzech tysięcy lat codziennie powtarzane przez Żydów po aramejsku tytułują Boga Ojcze nasz (Awinu). Wszyscy chrześcijanie modlą się psalmami w każdej niedzielnej Liturgii, a duchowni katoliccy odmawiają je codziennie podczas Oficjum Kościoła czyli Modlitwy Godzin. Niektórzy z nich wydają się zapominać przy tym, że są to psalmy żydowskie, którymi pobożni Żydzi codziennie chwalą Boga.[25] Jak to możliwe, że modląc się tymi samymi co Żydzi hymnami do Jedynego Boga, Ojca wszystkich ludzi można zarazem być antysemitą i katolickim księdzem publikującym pełne nienawiści oszczercze wobec Żydów artykuły? Kto tutaj nie boi się Boga? A może jest to wynik braku wiary w Bożą sprawiedliwość i Jego miłość do wszystkich ludzi? Może religia jest przez tych księży traktowana instrumentalnie, jako płaszczyk do robienia interesów finansowych i powiększania władzy nad innymi ludźmi? Może nie biorą oni swojej religii serio? Nie uważają Żydów za swoich bliźnich, których zobowiązani są kochać jak samych siebie?

 

Kiedy przeciętni chrześcijanie zauważą, że i Żydów i chrześcijan obowiązują te same Przykazania i że będą rozliczani z nich przez Jedynego Boga. Przykazanie „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem…” jest pierwszym, najważniejszym przykazaniem dla Żydów i chrześcijan. Żydzi usłyszeli je pierwsi. Usłyszeli także, że Obecność Boga (Szekinah) zamieszkała pośród nich („pośrodku ciebie jestem Ja – Święty”; Oz. 11,9), że mają być święci („Świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty, Pan, Bóg Wasz”; Kpł. 20,26). Usłyszeli, że „Izrael jest świętością Pana, pierwszym plonem Jego zbiorów”; Jr 2,3). Usłyszeli, że mają „czynić sprawiedliwość, kochać miłosierdzie i iść pokornie ze swoim Bogiem”. Życie pobożne Żyda to życie zgodne z Jego Przykazaniami, a śmierć to zgoda na los (z unicestwieniem włącznie) jaki Bóg uzna za stosowny, cokolwiek by ON nie zrobił[26].

 

Podobny model świętości głosi także chrześcijaństwo. I Żydzi i chrześcijanie służą Jedynemu Bogu. „W domu Ojca Mego jest mieszkań wiele”. Na pewno zmieszczą się w nim i Żydzi i chrześcijanie. Tam, w Domu Ojca wszelkie różnice przestają mieć znaczenie. Tam ważny jest tylko ON, Pan Nieba i ziemi.

Zakończenie…?

 

Mam wrażenie, że i ten artykul nie odpowiedział na postawione w tytule pytanie. Może jednak wskazał kierunek poszukiwań do zrozumienia tego, co naprawdę wydarzyło się między chrześcijanami i Bogiem w połowie XX wieku. I czym naprawdę była bierność chrześcijańskiej Europy wobec Zagłady Żydów.

 

Aby zrozumieć czym była Szoah jako wydarzenie eschatologiczne trzeba spojrzeć na nią oczami pobożnego Żyda skazanego na śmierć tylko za to, że jest Żydem, patrzącego na Zagładę całej cywilizacji żydowskiej, pozbawinego szansy przekazania swoich najwyższych wartości następnym pokoleniom, patrzącego na palące się zwoje Księgi w płonących synagogach. W Zagładzie w płomieniach stanął cały Syjon, symbol mieszkania Boga. W tej sytuacji można było zazdrościć Hiobowi, który mógł powiedzieć, że nawet bez skóry wciąż może chwalić Boga. Tutaj miał zostać tylko Popiół. „Bolesna jest w oczach Pana śmierć Jego wiernych” (Ps. 116,14).


[1]Wciąż stosunkowo mało znane są wśród katolików dokumenty watykańskie z czasów pontyfikatu papieżyPawła VI i Jana Pawła II.

 

[2] Założyciele tych fundacji wydają się nie widzieć, że antysemickie artykuły pozostają w sprzeczności ze szczytnym celem obrony życia. Przykładem jest Fundacja wydająca pismo: „Chrześcijański Magazyn Społeczny ‘Moja Rodzina’”, w którym publikowane są antysemickie artykuły.

 

[3] Na przykład, Żydom skazanym na spalenie na stosie proponowano przyjęcie chrztu. Nie po to, aby ocalili swoje życie. Chrzest dawał im prawo do zamiany spalenia na stosie lub innej śmierci w torturach na śmierć przez ścięcie mieczem lub zasztyletowanie. Być może miał to być przejaw chrześcijańskiego miłosierdzia?

 

[4] Trochę tak jakby cały aktyw Solidarności uciekł z kraju po wprowadzeniu stanu wojennego i nie byłoby komu kierować oporem przez następne kilka lat.

 

[5] Przejmujące obrazy mordowania Polaków Żydów i chrześcijan na Litwie przez Litwinów współpracujących w tym „dziele” z Niemcami przedstawia książka Z. Chlewińskiego, „Groza i prześladowanie Polaków i Żydów na Wileńszczyźnie: wspomnienia i refleksje z czasów dwóch okupacji”. Płock: Samizdat Zofii Łoś, 2009.

 

[6] Z problemem tym zetknęłam się przy okazji przeglądania życiorysów osób ratujących Żydów. Dwie osoby urodzone w Przemyślu w latach 1921-25 jako miejsce swego urodzenia podają „Peremyshl, miasto w zachodniej części Ukrainy”. „Peremyshl leży na granicy tego regionu Ukrainy, który /…/ był pod rządami carskiej Rosji, hitlerowskich Niemiec, Polski i Związku Radzieckiego. W okresie międzywojennym miasto było uważane za część Polski. Jego polska nazwa brzmi Przemyśl” (s.241). G. Block & M. Drucker, „Rescuers. Portraits of Moral Courage in the Holocaust. New York. London 1992. Holmes & Meier Publishers.

 

[7] Kwestia „normalności” jest pojęciem względnym i dotyczy róznych części Kraju w różnym zakresie. W wypadku Warszawy mam na myśli wyłącznie czas do Powstania Warszawskiego. Od czasu Powstania Warszawiacy nie mieli ani dachu nad głową ani żywności. Zostali bez niczego. Pomijam także okresy wrześniowych nalotów, inwazji rosyjskiej, niemieckiej, przesuwania się frontów, palenia całych wsi w odwecie za partyzantkę lub ratowanie Żydów. O ludziach, którzy wówczas stracili dach nad głową lub członków rodzin nie można powiedzieć, że żyli „w miarę normalnie”. Z kategorii „normalności” wyłączam wysiedleńców, uciekinierów, którzy tułali się po Polsce, mieszkając kątem u obcych im ludzi lub gnieździli się u krewnych w niemiłosiernie przeludnionych mieszkaniach. Podobnie trudno mówić o nawet względnej „normalnośći” w Białymstoku, gdzie działania wojenne zniszczyły 90 % zabudowy i gdzie dach nad głową był luksusem.

 

[8] Przed wojną w Białymstoku Żydzi stanowili połowę wszystkich 130 tysięcy mieszkańców miasta. W białostockim getcie zginęło 60 000 osób. Ponadto, jeszcze przed niemiecką inwazją na miasto, Białystok został zdziesiątkowany sowieckimi wywózkami na Syberię, które objęły wszystkie mieszkające w Białymstoku grupy etniczne za wyjątkiem Rosjan i Białorusinów.

 

[9] Wspomina ten fakt F. Morgens (Czesław Morgenstein) w swojej książce: „Lata na skraju przepaści”. Warszawa 1994. Wyd. Alfa.

 

[10] Do nich należą ci, którzy brali na przechowanie dzieci za cały pozostawiony przez rodziców dziecka majątek, a następnie (niekiedy już następnego dnia), gdy rodziców gromadzono do wywózki do obozu koncentracyjnego oddawali dziecko na Gestapo albo (w lepszym razie) wyrzucali z domu bez środków do życia. Czasami wyrzucone przygarnął ktoś inny bezinteresownie (np. historia ośmioletniej Marysi Schmuel – nazwisko po mężu – jedynej córki dobrze sytuowanych i powszechnie znanych w Wieliczce ludzi).

 

[11] Historia znana mi z opowiadań mojej Matki. Zdarzenia te miały miejsce w Jej rodzinnej miejscowości, a „partyzanci” byli ludźmi znanymi mieszkańcom wsi, ich sąsiadami.

 

[12]Irena Opdyke (nazwisko po mężu Holendrze) uratowała 13 osób, przechowując ich w piwnicy domu, który zajmował niemiecki oficer. Irena zdecydowała się ratować życie 12 osób (13 osoba, dziecko urodziło się w piwnicy), których pracę wcześniej nadzorowała i o których dowiedziała się przypadkiem, że następnego dnia mają iść do transportu. Wcześniej Irena byla świadkiem rozstrzaskania przez SSmana o mur na oczach matki, głowki dziecka. Przysięgła wówczas, że będzie ratować Żydów jeśli nadarzy się taka okazja. Jedynym miejscem ukrycia, którym „dysponowała” był dom zajęty przez 60-letniego oficera niemieckiego (Gestapo było jego codziennym gościem), u którego była służącą. W domu tym zajmowała jeden pokój. Po zadenuncjowaniu jej przez Polaka kupiła życie ukrywanych Żydów i swoje zgodą na zostanie kochanką oficera i opinię kolaborantki. Inny ratownik, który złożył Bogu przysięgę, że będzie ratował Żydów w podzięce za wydostanie się z Oświęcimia zginął wraz z ukrywanymi w swojej piwnicy 23 Żydami (ukrywał 28, pięciu z nich udało się przeżyć wojnę). Zadenuncjował go jego sąsiad.

[13] Syndrom śmierci do pewnego stopnia tłumaczy obojętność żyjących wobec mordowanych codziennie rzesz ludzi. Jego pewną odmianę obserwujemy obecnie na Haiti, gdzie widoczny jest brak szacunku dla ofiar trzęsienia ziemi, gdzie trupy ładowały koparki, gdzie widziało się ludzi obojętnie mijających ludzkie korpusy, a przechodnie nie reagowali na zabijanie i śmierć na ich oczach złodzieja worka ryżu… którego życie wydawało im się mniej warte niż ryż. W filmie „Miejsce urodzenia”, H. Grynberg prowadzi widzów na „grób” swego ojca (pochowanego w miejscu, gdzie go zamordowano siekierą). Zamordował Grynberga już po zakończeniu wojny (w 1945 r.) jego przedwojenny sąsiad, za dwie krowy Grynbergów, które przez czas wojny przechowywał i które chciał zatrzymać dla siebie. W grobie znaleziono butelkę na mleko. Ojciec Grynberga nie poszedł po krowy, chciał tylko udoić trochę mleka dla siebie…

 

[14] Na przykład, M. C. Steinlauf, “Bondage to the Dead. Poland and the Memory of the Dead.” Syracuse University Press 1997, s.189. Autor próbuje wyjaśnić zjawisko antysemityzmu w Polsce w sytuacji nieobecności Żydów. Posługuje się w tym celu teoriami psychoanalitycznymi odwołując się między innymi do polskiego kompleksu (jak to nazywa) uciemiężonego narodu Europy. Wierzy, że antysemityzm w obecnej Polsce bierze się z nieuporania się z poczuciem winy związanym z biernością wobec Zagłady Żydów oraz z kompleksu kozła ofiarnego, który z ofiary staje sie prześladowcą. Autor podejmuje także sprawę udziału niektórych Żydów w niszczeniu polskiej opozycji antykomunistycznej w okresie powojennym i uogólnienia neinawiści do tych ludzi na wszystkich Żydów. Chociaż jego psychoanalityczne podejscie nieznacznie tylko rozjaśnia kuriozalny problem antysemityzmu w Polsce , to wiele przemyśleń i obserwacji autora książki jest słusznych, a jego znajomość polskiej historii przedwojennej i powojennej dobra. Autor wydaje się być nieświadomy istnienia polskich mitów o „Polsce przedmurzu chrześcijaństwa” „Polsce Mesjaszu narodów”. Tymczasem oba te mity wydają się być jednym z ważniejszych źródeł wywodzącego się z przekonań religijnych antysemityzmu w Polsce. (Zob. E. Tracewicz, „Dziedzictwo śmierci.” W: „Przegląd Polski” , 26 czerwca 1997 r., Nowy Jork .

 

[15] 1. Pozytywnym wyjątkiem jest ks. Stanisław kardynał Dziwisz jednoznacznie publicznie potępiąjący antysemityzm i podejmujący walkę z antysemityzmem w Kościele krakowskim; 2. W 1994 roku, moje pismo w sprawie antysemickich publikacji skierowane do Komisji Episkopatu Polski do Spraw Stosunków z Żydami spotkało się z lakoniczną odpowiedzią wskazującą, że w owym czasie Kościół nie zamierzał podejmować walki z antysemityzmem wśród polskich katolików. 3. Wypowiedzi niektórych członków polskiego Episkopatu miały niejednokrotnie charakter antysemicki (nieuświadamiany przez samych mówców). 4. W niektórych przypadkach Episkopat potępił antysemickie wystąpienia księży (np. zawieszając ks. H. Jankowskiego w jego czynnościach duszpasterskich).

 

[16] Zwrot ten głęboko obraża uczucia religijne Żydów. Podczas Liturgii Szabatu, w sobotę, po wyjęciu zwojów Tory z Arki, przed rozpoczęciem uroczystego śpiewnego recytowania fragmentów Tory, wierni śpiewają : „Z Syjonu przybywa Tora, słowo Pana z Jerozolimy” (Ki micijon tece Tora ledewar Adonaj miruszalaim). „Sidur Sim Szalom” ”(„Modlitewnik Daj Pokój” na Liturgię Szabatu), The Rabbinical Assembly. The United Synagogue of Conservative Judaism, Nowy Jork.

 

[17] Czym kierują się przedstawiciele prawa stwierdzający „małą szkodliwość” antysemickich manifestacji czy publikacji? Zdumiewające, że polska policja nie przyjmuje raportu od cudzoziemca skarżącego się na antysemicką obrazę, ponieważ jest on cudzoziemcem. Dlaczego prawo nie zmusza policji do przyjmowania raportów od cudzoziemców?

 

[18] Wzorem skutecznego działania mogą być Czechy w sprawie o „mało szkodliwe” opaski hitlerowskie.

 

[19] Wspomina te fakty w jednym ze swoim artykułów urodzony i wychowany w Caracas rabin Leon Klenicki.

 

[20] Chociaż poszczególne tłumacznia z hebrajskiego różnią sie rozkładem akcentów znaczeniowych na poszczególne słowa lub frazy, ogólny sens tekstu przebija się do czytelnika. Najbliższym (ze znanych mi tłumaczeń) hebrajskiemu oryginałowi jest przytoczone tu tłumaczenie angielskie Tory (Humash) („The Torah”. Union of American Hebrew Congregations. New York): “Potwierdziłeś dziś, że Pan jest twoim Bogiem, że będziesz chodził Jego drogami, że będziesz zachowywał Jego prawa i przykazania i przepisy, i że będziesz Mu posłuszny. A Pan potwierdził dziś, że jesteś, jak ci obiecał, Jego drogocennym ludem, który będzie zachowywał Jego przykazania, a On usadzi cię, w sławie i rozgłosie i chwale, wysoko ponad narodami, które uczynił, i że będziesz, jak ci obiecał świętym ludem dla Pana twego Boga” (mój przekład z ang., E.T.). Ten sam tekst w „Tora Pardes Lauder” (Fundacji Ronalda S. Laudera. Kraków 2006) w bezpośrednim przekładzie na polski brzmi: „… Dzisiaj wybrał miłość do Boga, żeby był twoim Bogiem, żebyś podążał drogami Jego sprawiedliwości i żebyś przestrzegał Jego … bezwzględnych nakazów, Jego przykazań i Jego … praw społecznych i słuchał Jego słowa. … dzisiaj … Bóg wybrał cię … żebyś był Jego ludem ukochanym, tak jak On powiedział ci, żebyś przestrzegał wszystkich Jego przykazań, i żeby wywyższył cię ponad wszystkie narody, które uczynił, na chwałę, sławę, wspaniałość. I będziesz ludem świętym dla Boga, tak jak powiedział”. (Wykropkowane miejsca oznaczają usunięte przeze mnie z tekstu przekładu komentarze tłumacza Pardes Lauder, E.T.), W Biblii Tysiąclecia, Poznań-Warszawa 1971, wyd. II, ten sam tekst brzmi: „Dziś uzyskałeś to, że Jahwe ci powiedział, iż będzie dla ciebie Bogiem, o ile ty będziesz chodził Jego drogami, strzegł Jego praw, poleceń i nakazów oraz słuchał Jego głosu. A Jahwe uzyskał to, żeś ty dziś obiecał być ludem stanowiącym szczególną Jego własność, jak ci powiedział, abyś zachowywał Jego wszystkie polecenia. On cię wtedy wywyższy we czci, sławie i wspaniałości ponad wszystkie narody, które uczynił, abyś był ludem świętym dla Boga twego, Jahwe, jak sam powiedział”

 

[21] W tym momencie trudno powstrzymać się od pytania: Czy wybór chrześcijan też jest warunkowy czyli uzależniony od zachowywania przez nich Przykazań Ewangelii? Czy też jest to wybór bezwarunkowy, to znaczy, że pozostają oni Ludem Nowego Przymierza, ludem świętym i kapłańskim bez względu na to co uczynili innym ludziom na przestrzeni dwu tysięcy lat?

 

[22] Wraz z zakazem tworzenia podobieństwa „rzeczy tych, które są na niebie /…/. Pamiętaj na dzień odpocznienia, abyś go święcił /…/ dnia siódmego odpocznienie jest Pana Boga (Wj 20).

 

[23] „Szema Israel, Adonaj Elohejnu, Adonaj Ehad.” „Adonaj” zwykle tłumaczy się jako „Pan”. W dosłownym przekładzie słowo to znaczy: „Pan mój.” „Sidur Sim Szalom”(„Modlitewnik Daj Pokój” na Liturgię Szabatu), The Rabbinical Assembly. The United Synagogue of Conservative Judaism, Nowy Jork.

 

[24] H. Grynberg, „Dzieci Syjonu”, Warszawa 1994. Wyd. Karta. Zob. także: E. Tracewicz, „Pieśń o wybranym narodzie” W: „Tygodnik Powszechny”, październik1994 r. Książka „Dzieci Syjonu” zawiera relacje 73 żydowskich dzieci polskich i dwojga dorosłych, którzy w 1939 r. wywiezieni na Syberię, po podpisaniu układu Stalina z rządem brytyjskim o utworzeniu Armii Andersa, uciekli z łagrów i pieszo przewędrowali trasę kilku tysięcy kilometrów z nadzieją dostania się do polskiej armii, po drodze cierpiąc gehennę z narażeniem na kanibalizm włącznie. Do Armii dotarły niedobitki tych, których udało się uciec z łagrów. Tylko część z nich została przyjęta. Niektórzy z nich byli zbyt wycieńczeni aby o własnych siłach iść z Armią. Gdy Rosjanie zorientowali się, że Armia Andersa przyjmuje polskich Żydów usiłowali temu przeszkodzić powołując się na układ Stalina z Wielką Brytanią, na mocy którego Związek Radziecki uznawał za Polaków i zezwalał na wstępowanie do Armii Andersa tylko tym osobom, które miały stwierdzone polskie obywatelstwo. Rosjanie wcześniej odebrali polskim Żydom polskie paszporty i wysłali ich do łagrów za odmowę przyjęcia obywatelstwa radzieckiego. Stąd Żydzi nie mieli polskich dokumentów. Do armii nie mogli się także dostać ci polscy Żydzi, którzy pod presją przyjęli radziecki paszport. Niektórzy z tych, którzy opuścili Związek Radziecki z Armią Andersa zostali na Monte Casino na zawsze. Nie doszli nie tylko do Polski ale nawet do Holandii, Normandii czy Wielkiej Brytanii. Na stoku Monte Casino, w kwaterze polskiej stoją w szeregach obok krzyży katolickich, prawosławnych i protestanckich gwiazdy Dawida. O nich wszystkich mówi pieśń, że „Poszli szaleni, zażarci / I poszli zabijać i mścić / I poszli jak zawsze uparci / Jak zawsze za honor się bić /…/ lata i wieki przeminą / Pozostaną ślady dawnych dni /…/ Ta ziemia do Polski należy / Choć Polska daleko jest stąd /…/”. Te gwiazdy i różne krzyże, a także muzułmańskie półksiężyce świadczą, że Polacy to naród różnych wyznań i religii (polscy Tatarzy to też Polacy). Warto pamiętać, że wśród polskich grobów pod Arhnem i na innych cmentarzach Zachodniej Europy są groby oznaczone gwiazdą Dawida: „Przechodniu powiedz Polsce…”.

 

[25] W latch 30-tych XX w. niemieccy protestanci bardzo poważnie rozważali usunięcie Starego Testamentu (czyli Biblii hebrajskiej) z chrześcijańskiego kanonu. Obejmowałoby to oczywiście i Psalmy. Powodem była żydowskość Biblii. Uznali oni, że jako żydowska Księga, Biblia nie jest świętym pismem. (za: A. J. Heschel, „Człowiek szukajacy Boga” („Man’s Quest for God: Studies in Prayer and Symbolism”. Wydawnictwo Znak. Kraków 2008). Protestanci ci przynajmniej byli konsekwentni w swojej nienawiści do Żydów. Niekonsekwentni jednak byli wobec Marcina Lutra. Głównym zarzutem Lutra wobec Kościoła Katolickiego i powodem zerwania z papieżem był brak znajomości Biblii wśród kleru i nie liczenie się z Jej nakazami moralnymi. Dopiero Sobór Watykański II (1962-65) wprowadził Czytania ze Starego Testamentu (Biblii hebrajskiej) oraz Psalmy do Liturgii mszalnej Kościoła. Przed Soborem, Czytania ograniczały się do fragmentów Listów lub Dziejów Apostolskich (Czytanie I) i Ewangelii (Czytanie II). Były to jedyne teksty mszalne czytane w językach narodowych. Ogół katolików nie znał tekstów mszalnych i w czasie Mszy, gdy ksiądz czytał tekst Liturgii po łacinie zgromadzeni bądź odmawiali różaniec bądź śpiewali pieśni „pobożne” nierzadko zawierające elementy ludowego folkloru.

 

[26] Zob. A. J. Heschel, „Człowiek nie jest sam” („Man is Not Alone”). Wydawnictwo Znak. Kraków 2008.