Wrocław zaczął jawić się jako miasto ogarnięte atmosferą lęku. Według raportu stowarzyszeń Nomada i Nigdy Więcej w mieście nasilają się ataki agresji na tle narodowościowym. Atakowana jest jakakolwiek odmienność a przemoc dotyka wszystkie mniejszości. Dzieje się tak za sprawą działających tam organizacji nacjonalistycznych donośnie manifestujących swoją obecność. Ulicami Wrocławia maszerują członkowie NOP, ONR, Zadrugi i kibice piłkarscy, wznoszą nienawistne okrzyki, wykrzykują haniebne hasła, nawołują do nienawiści i przemocy na tle narodowościowym. Marsze ich uznawane są za legalne. Przyglądając się działalności organizacji nacjonalistycznych we Wrocławiu można odnieść wrażenie, że w przestrzeni tego miasta czują się pewnie, jak „u siebie”. Wrocław wybrali jako miejsce swoich zjazdów i spotkań, podczas których do miasta przyjeżdżają z całego świata nacjonaliści i antysemici.

W ostatnich miesiącach członkowie NOP agitowali z tramwaju wynajętego od MPK we Wrocławiu, zniszczony został także skuter Fernando Torresa, siostrzeńca znanego kubańskiego muzyka. Wydarzenia te wywołały apele osób zaniepokojonych tym, co się dzieje we Wrocławiu, mieście, które chce być odbierane jako miejsce spotkań, otwarte dla wszystkich a w oczach mieszkańców i turystów rysuje się jako miasto mające problem z rasizmem. Z apelem do prezydenta Rafała Dutkiewicza, o zajęcie stanowiska oraz podjęcie działań wystąpiło Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita, zwrócili się dolnośląscy politycy. Choć apele były skierowane do prezydenta miasta, to odpowiadali na nie urzędnicy. Nie podjęto także żadnych działań w tej kwestii a „każdy rasistowski, nienawistny wybryk powinien się spotkać z natychmiastową i zdecydowaną reakcją autorytetów. Powinniśmy usłyszeć ich mocny głos publicznego potępienia” przypomina Otwarta Rzeczpospolita. Dlatego tak ważne jest natychmiastowe działanie. Natomiast brak jakichkolwiek decyzji czy brak sprzeciwu ze strony władz miasta stają się milczącym przyzwoleniem na tego typu zachowanie. Przemysław Witkowski i Marta Karaś w Przekroju opublikowali tekst „Miasto spotkań z nacjonalizmem”, w którym pytają o cenę jaką będą musieli zapłacić wrocławianie, „za zaproszenie nacjonalistów do miasta spotkań”.
Po braku zdecydowanych działań i odpowiedzi ze strony prezydenta Wrocławia, jeszcze raz w tej sprawie zaapelowała Dorota Wodecka. W „Gazecie Wyborczej” opublikowała artykuł, w którym zwróciła się o zdecydowaną odpowiedź. „Dosyć uników. Niech pan wreszcie zajmie stanowisko. To zbyt poważna sprawa, by spychać ją na urzędników lub radnych. Być może trzeba postawić na szali swój autorytet i pozbawić się wyborczych głosów infiltrowanego przez nacjonalistów środowiska kiboli. Albo opowie się Pan jednoznacznie za powszechnymi w Europie wartościami, albo będzie promować we Wrocławiu swoim przyzwalającym milczeniem nacjonalistyczny patriotyzm, rasizm i ksenofobię”.
Na artykuł, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej”, odpowiedział Rafał Dutkiewicz. W liście do redakcji podkreślił „zawsze byłem zwolennikiem Wrocławia jako miasta otwartego, tolerancyjnego i przyjaznego każdemu mieszkańcowi i turyście bez względu na kolor skóry, wiarę czy osobiste przekonania. Oczywiście uważam też, że trzeba wciąż i bez przerwy walczyć z każdym przejawem myślenia, które „inność” czyni źródłem nienawiści”. Zwrócił się także o pomoc do „Gazety Wyborczej” w zorganizowaniu akcji mających na celu delegalizację NOP i podobnych organizacji.

Artykuł „Miasto spotkań z nacjonalizmem
Artykuł Doroty Wodeckiej
List Rafała Dutkiewicza do redakcji Gazety Wyborczej