Wybory prezydenckie w Rzeszowie. Najpierw poseł Grzegorz Braun nazwał Marsze Równości „promocją dewiacji”. Upomnienie prowadzącego nie zrobiło jednak na kandydacie Konfederacji wrażenia, bo już chwilę później Braun nazwał ministra zdrowia „szkolonym psychopatą”. Na tym zakończył się jego udział w debacie na antenie Radia Zet.

Temperatura debaty podskoczyła po pytaniach dotyczących wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji z przyczyn embriopatologicznych. Poza Konradem Fijołkiem żaden z kandydatów nie krytykował wydanego postanowienia. – Naruszenie kompromisu i pewnej zgody społecznej oceniam bardzo krytycznie. Wyprowadzenie tysięcy Polaków w szczycie pandemii na ulice to kolejny przejaw próby skłócania nas – stwierdził Fijołek.

Gorąco zrobiło się po pytaniu dotyczącym parad i marszów społeczności LGBT.

– Bezpieczeństwo to również bezpieczeństwo tożsamościowe. Przestrzeń publiczna nie może podlegać atakom antycywilizacji. Nie będzie przyzwolenia na promocję dewiacji – ocenił Grzegorz Braun.

Po tej wypowiedzi prowadzący udzielił pierwszego upomnienia. – Proszę nie używać słów uznanych za agresywne. Chcemy, by ta debata była spokojna i nie obrażała nikogo – powiedział Andrzej Stankiewicz i ostrzegł, że jeśli po raz kolejny dojdzie do takiej sytuacji, Braun zostanie wykluczony z debaty. Stało się to już chwilę później, gdy kandydaci zadawali pytania konkurentom. Grzegorz Braun skierował pytanie do Ewy Leniart. Zaczął: – Kiedy przyjdzie jesień, a może szybciej, i szkolony psychopata Niedzielski, ogłosi kolejną falę pandemii….

Chodziło o ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. Na te słowa natychmiast zareagował Stankiewicz: – To jest ten moment, o którym mówiłem. Nie pozwolę używać takich sformułowań w moim programie. Bardzo dziękuję panu za udział, ostrzegałem pana, że nie będę tolerował języka nienawiści.

Po tych słowach wyłączył posła z debaty, a w jej dalszej części uczestniczyło już tylko troje kandydatów.

Więcej w Wyborczej