Jacek M. to były katolicki ksiądz, suspendowany za nienawistne komentarze i kazania. W 2015 roku, podczas antyimigranckiej manifestacji ONR we Wrocławiu, jej uczestnicy skandowali pod adresem Ewy Kopacz: „Za zdradę narodu spotka cię kara, zawiśniesz na sznurze ty k… stara”. Ksiądz M. zagrzewał narodowców słowami: „Będą o was mówić, że jesteście faszystami! Ja często słyszę, że jestem księdzem faszystą. Bzdura! Potrzebujemy męstwa i odwagi. Ale nie od Allaha i lewaków!”

Prokuratura postawiła mu za to zarzut „publicznego nawoływania do nienawiści wobec osób o narodowości żydowskiej i ukraińskiej poprzez używanie określeń mających wzbudzić w uczestnikach zgromadzenia silną niechęć do nich, złość, brak akceptacji i wrogość”. Ale gdy do sądu trafił akt oskarżenia, do akcji wkroczyła Prokuratura Krajowa.

Zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak polecił śledczym z Wrocławia wycofanie aktu. Oficjalnie, aby uzupełnić materiału dowodowy, ale zostało to jednoznacznie zinterpretowane jako obrona oskarżonego. Tak odczytał to sam Jacek M. Zamieścił w internecie nagranie, na którym wznosi toast za „reformy wymiaru sprawiedliwości, które dokonują się z inicjatywy Patryka Jakiego i Zbigniewa Ziobry”.

– Wystąpienia duchownego zostały poddane dokładnej analizie biegłych z zakresu językoznawstwa, historii, a nawet religioznawstwa, którzy jednoznacznie wskazali przypadki, w których jego opinie są czystą mową nienawiści i łamaniem obowiązującego prawa – mówi „Wyborczej” jeden z wrocławskich prokuratorów.

Zebrany, uzupełniony materiał został już zaakceptowany przez Prokuraturę Okręgową, nadzorującą pracę śledczych ze Starego Miasta.

Więcej w Wyborczej