Na ścianach klatki schodowej: wulgarne napisy pod adresem ukraińskich lokatorów. W ich mieszkaniu: butelka z benzyną wrzucona przez okno. A w drzwi pozostałych lokali wciśnięty dramatyczny list o sytuacji pracowników z Ukrainy w Warszawie. Sprawę wydarzeń z ul. Wolskiej bada już policja i prokuratura.Policja dostała zawiadomienie w sobotę po południu. Zadzwonił znajomy jednej z mieszkanek bloku przy ul. Wolskiej 109. Zaalarmował, że na klatce straszą wulgarne napisy wymalowane sprayem. Wśród łagodniejszych określeń: „Won z Polski”, „Bydlaki”. Do tego obraźliwe słowa pod adresem Ukraińców. Napisy pojawiły się na ścianach w nocy z piątku na sobotę, tuż obok wejścia do lokalu, w którym mieszka kilku obywateli Ukrainy. Policję zawiadomił również właściciel tego mieszkania.

Lokatorzy bloku w drzwiach swoich mieszkań znaleźli w weekend listy podpisane imionami: Andrzej, Bogdan i Witalij. Autorzy napisali w nim, że przyjechali z Ukrainy, gdzie trwa wojna i kryzys gospodarczy, a wielu ludzi nie ma pracy i pieniędzy na utrzymanie swoich rodzin. „Polacy budują za granicą, a my wraz z Turkami budujemy dla Was stację metra na ul. Górczewskiej. Przyjechaliśmy tu za chlebem, ale nie chcemy go za darmo. Pracujemy bardzo ciężko 25 m pod ziemią, aby zasłużyć na zarobione pieniądze. Wzbogacamy Polskę nie tylko swoją pracą, ale także płacąc podatki, z których polskie państwo finansuje m.in. szkoły, szpitale oraz emerytury” – czytamy w liście.

Więcej w Wyborczej